Dentysta z wężem - definicja

Co znaczy: Iwona Bugajska: - Dlaczego woli Pan węże boa? Nie lepiej mieć psa? Grzałby Panu stopy. Witold Borkowski: - Pani nie wie, jakie węże umieją być ciepłe. Chce pani, to zaraz położę jednego na kolanach. Chciałam tylko powiedzieć, iż do psa można się przytulić, zagadać do niego. A jak tu wężowi boa powiedzieć: leżeć! - Byli tacy, co do węży i żmij podeszli zbyt osobiście. W pół godziny się wykrwawiali. Ja gadam ze własnymi zwierzętami bez przytulania. Mój ty grubiutki - tak Pan do nich mówi? - Trochę odmiennie. Jak? - Przeważnie: bądź cicho, cholero. Mówię tak w nocy, jak nie dają spać. Szurają, przerzucają żwir, ponieważ zakopują się w piasek lub bawią się kamykiem. Dają spokój? - No cóż. Ich inteligencja nie jest zachwycająca. To jaki jest pożytek w domu z żółwia czy węża? Pies co najmniej przypilnuje. - Co Pani wciąż z tym psem! Największy pożytek z węża czy żółwia, iż w ogóle jest. Można patrzeć na niego, podziwiać jego ruchy. Jakie tam ruchy? Pół dnia minie, zanim żółw ślepiem mrugnie. - Lecz to mrugnięcie... jakie jest piękne. lub takie puszczanie baniek poprzez żółwia. Moje żółwie to umieją. Pacjenci wiedzą o wężach? - Raczej nie. Wiedzą koledzy. Nazywają mnie lekarz z wężem w kieszeni. A ma Pan węża w kieszeni? - Tylko w terrariach, minus jeden, ponieważ mi uciekł. Ze dwa tygodnie będzie, jak się schował. Lecz wyjdzie, jak zgłodnieje. *** Witold Borkowski ma 28 lat. Mieszka w Bytomiu. Jest stomatologiem. Po pracy zajmuje się terrarystyką. W domu trzyma boa tęczowe, węże mleczne, trwożnice bambusowe, gekony, żółwie, żółwiaki. źródło: http://serwisy.gazeta.pl/metro