zdrowie poprawki co to znaczy

Co to jest E-zdrowie do poprawki. Co znaczy: poprawki O potrzebie uregulowania prawnego kwestii.

Czy przydatne?

E-zdrowie do poprawki definicja

Co znaczy:

Odpowiedzialnośc za udzielenie informacji



E-zdrowie do poprawki





O potrzebie uregulowania prawnego kwestii mechanizmów informatycznych w placówkach ochrony zdrowia i ram prawnych dla przetwarzania danych medycznych mówi Andrzej Strug, dyrektor Departamentu Informatyki Narodowego Funduszu Zdrowia.








Czy powinno być priorytetem przy tworzeniu elektronicznej możliwości zamiany informacji medycznej?

Bezpieczeństwo danych. Elektroniczny mechanizm zamiany informacji stwarza możliwości, których dotychczas przy zamianie papierowej nie było. To jest np. współdzielenie danych medycznych poprzez podmioty prowadzące działalność medyczną, apteczną, a również ? do pewnego stopnia - poprzez podmioty płacące za świadczenia, przy założeniu, iż płatników będzie więcej niż NFZ, czy poprzez podmioty mające wpływ na politykę zdrowotną w danym regionie państwie.

Co to znaczy dla placówek, które wejdą do powszechnego mechanizmu elektronicznej zamiany informacji medycznej?

To łączy się z nakładami na zabezpieczenie przed włamaniem do danych przechowywanych w systemie, tych, które będą mogły być udostępniane innym placówkom, podmiotom. Sam sposób przekazywania danych jest dość prosty, gdyż wymaga jedynie skomunikowania różnych mechanizmów będących w placówkach przez interfejs, którego pojęcie ustala w sposób jednoznaczny format, w jakim dane te mają być przesyłane. W praktyce placówka może dzielić się informacjami z każdego mechanizmu pod warunkiem, iż jego twórcy są w stanie zapewnić ustalony format ich przekazywania. Jednak rozwiązania zapewniające bezpieczeństwo pobierania i przesyłanych danych są już dość kosztowne. Otwarcie na świat i udostępnianie danych na każde żądanie to olbrzymie wyzwanie dla mechanizmu i tu powinny być prowadzone działania etapowe. Ponieważ o ile spore placówki będą w stanie zbudować po swojej stronie zespoły informatyków będących w stanie zabezpieczyć dane przed ewentualnym włamaniem, o tyle mniejsze placówki mogą mieć z tym problem.

Przesył danych następuje w oparciu o protokół zamiany, który powinien być wspólny dla wszystkich, by to zadanie ułatwić.

Zgadza się. My tworząc nasz mechanizm zbierania informacji z placówek wypracowaliśmy rozwiązania razem z firmami informatycznymi odpowiedzialnymi za ten mechanizm. Wydaje się, iż zapisy w projekcie ustawy o systemie ochrony zdrowia również powinny określać, w jaki sposób będą definiowane standardy protokołów. W świecie przyjęte są amerykański - HL7, DICOM powszechny dla plików obrazowych. Przyjęty poprzez UE standard 13606 nie uzyskał na razie wsparcia ze strony ani biznesu, ani administracji publicznej. Nie wiadomo więc jeszcze, jak będzie w razie Polski. Wydaje się więc, iż w projekcie ustawy powinien być wyznaczony podmiot, który będzie odpowiedzialny za mechanizm dochodzenia do tego typu decyzji.

Czego jeszcze brakuje w projekcie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia?

Nie ma jasno określonego zakresu współdzielenia danych. Są przynajmniej dwie kategorie danych. Jedną jest szczegółowa dokumentacja medyczna, gdzie doktor zapisuje wszystkie czynności przeprowadzone wobec konkretnego pacjenta. A przecież nie jest tak, iż wszystko co napisze doktor powinno być współdzielone. Udostępniane powinny być pewne wnioski, wskazania, podsumowanie stanu pacjenta i pewne wyobrażenie o tym, co się z tym pacjentem dzieje. Dodatkowo unijne dokumenty dokładnie określają pod jakim warunkiem te dane mogą być przekazywane innym lekarzom, czy innym podmiotom. To pacjent powinien zawsze decydować, czy te dane są udostępniane dalej. W obecnym projekcie ustawy jest zapis, iż pacjent ma na to wpływ, a to można interpretować dosyć elastycznie. Jeśli miałyby być przekazywane stronom trzecim pewne wnioski płynące z leczenia, osobą mającą decyzyjny wpływ na to, co zostanie udostępnione, byłby doktor. Środowiskowa dyskusja w tym zakresie wg mojej wiedzy się nie odbyła. Wydaje się jednak, iż decyzyjność po stronie pacjenta powinna zostać dokładnie zapisana w ustawie. Oczywiście będą opracowane formularze ograniczające zestawy danych do współdzielenia, lecz ustawa nie rozróżnia różnych ich kategorii, by pokazać i świadczeniodawcom, i pacjentom, co pozostaje tajemnicą, a co może albo musi być udostępniane. Na przykład, w jakich warunkach możliwe jest udostępnianie lekarzom wyników badań diagnostycznych? Drugą kategorią danych są wiadomości potrzebne do prowadzenia polityki zdrowotnej, a więc takie, jakie aktualnie zbiera NFZ. To są wiadomości niezbędne do przeprowadzenia weryfikacji udzielonych świadczeń przed przekazaniem za nie publicznych pieniędzy. Te dane nie są odpersonalizowane, a dostęp do nich mają tylko upoważnione osoby. Wiadomo, iż zostało przeprowadzone badanie RTG, czy tomografii komputerowej, wiadomo jakie pacjent miał przeprowadzone badanie, lecz nie znamy jego wyniku. Dysponujemy rozpoznaniem, lecz to są dane szkieletowe. Na ich podstawie można sobie wyrobić pogląd, jak przebiegał mechanizm leczenia pacjenta. I tu pacjent nie ma prawa decydowania o udostępnieniu danych.

Do czego ta druga kategoria jest potrzeba?

W pierwszej kolejności do optymalizacji modeli finansowania. Wyceny świadczeń mogą być precyzyjniejsze niż gdybyśmy tylko otrzymywali rachunki. Analizujemy to, za co płacimy, lecz lekarze także mają prawo wiedzieć jakie są kwoty poszczególnych procedur czy świadczeń.

Czy w założeniach jest pełna jawność rozliczania płatności za świadczenia medyczne? Jak to się ma do konkurencyjności w tym zakresie przy założeniu, iż płatników będzie więcej niż NFZ?

To również nie jest uregulowane. My nie mówimy, iż przeszkadza nam konkurencja. Wręcz przeciwnie. Uważamy, iż jest ona bardzo pożądana. Uważamy, iż wtedy będziemy mogli pokazać, iż nasza efektywność wydatkowania pieniędzy i zakresu finansowania, przy środkach, którymi dysponujemy, jest najwyższa dla instytucji tego typu w Europie. Ustawa jednak nie precyzuje, z kim naszą wiedzą w dziedzinie finansowania świadczeń mamy się dzielić, kto ma do niej dostęp. Obecna ustawa daje nam prawo gromadzenia tej drugiej kategorii danych. Projekt odznacza nasz mechanizm RUM, a więc rejestru usług medycznych, i nakłada wymóg przekazywania tych danych do Ministerstwa Zdrowia. Ten mechanizm jednak nie jest zdefiniowany przy MZ . Niejasne jest, jak mechanizm centralny SIM ma współpracować z innymi systemami, w tym w NFZ. Z jednej strony zapisano, iż świadczeniodawcy przekazują do głównej bazy- mechanizmu informacji medycznej (SIM)- dane o udzielonych świadczeniach. W innym miejscu mówi się, iż dane trafiają do niego za pośrednictwem mechanizmu RUM w NFZ. Ich przekazywanie miałoby więc następować do dwóch mechanizmów. My proponujemy, by dane zbierane były w dalszym ciągu poprzez NFZ, ponieważ my je weryfikujemy i na ich podstawie dokonujemy płatności. Dopiero kolejnym krokiem może być przekazanie tych danych do Ministerstwa Zdrowia. Jeśli z kolei sprawozdawanie do NFZ odbywać się będzie za pośrednictwem mechanizmu prowadzonego poprzez ministra zdrowia i nastąpi awaria mechanizmu, wskutek której pojawią się opóźnienia w płatnościach, kto będzie adresatem roszczeń? Oprócz tego nie jest jasne, czy dane gromadzone w systemach ministra zdrowia mają dotyczyć jedynie rejestru udzielonych świadczeń, czy również ich finansowania. Schemat finansowania jest potrzebny płatnikom i poprzez nich będzie konstruowany i optymalizowany. Czy wszyscy płatnicy mają się dzielić tą wiedzą? Czy taki był rzeczywiście intencja decydentów? Nie wiadomo. Kategoria danych finansowych nie pojawia się w sposób szczegółowy w ustawie. Wydaje mi się, iż dane warunkujące zapłatę powinny być przekazywane do płatników, a jedynie dane o samych udzielonych świadczeniach do Ministerstwa Zdrowia, czy samorządów. Jednak w projekcie brakuje rozpisania na role w tym zakresie. Aczkolwiek i tu być może powinny być dodatkowe zapisy ograniczające np. wiedzę spółek ubezpieczeniowych o świadczeniach udzielonych w okresie, kiedy pacjent miał umowę z inną spółką. lecz ten temat również nie jest w ustawie doprecyzowany. Generalnie zbyt wiele jest w niej zapisów zbyt wnikliwie opisujących konkretną budowę mechanizmów informatycznych, która może ulegać znaczącym zmianom stosunkowo upływu lat i zbierania doświadczeń, a za niewiele definicji zasad dotyczących poufności i sposobów przetwarzania różnych kategorii danych.

Elektroniczny mechanizm zamiany informacji zrewolucjonizuje jednak wiedzę o udzielanych świadczeniach medycznych i ich wartości.

Tak jest. lecz 10-15 lat będzie trwała stabilizacja mechanizmu i przyzwyczajanie się do niego pracowników medycznych i pacjentów, zanim pojawią się w nim naprawdę zupełnie nowatorskie funkcje i zanim wszyscy będą z niego masowo używać. I dlatego z pewnością przygotowanie dobrej ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia jest konieczne. Jednak tym bardziej nie można już na wstępie zapisywać w ustawie przykładów konkretnych rozwiązań, liczby konkretnych rejestrów, czy wręcz technicznych rozwiązań. Taka konstrukcja spowoduje, iż przy opracowaniu nowych technologii, czy pojawieniu się nowego typu usług, każda modyfikacja będzie musiała być dokonywana poprzez Sejm. A przecież nie o to chodzi. Nie zapisuje się parametrów budowy mostu w ustawie, potrzebna jest taka konstrukcja prawna, gdzie nastąpi postawienie sobie celów, jakie ma spełnić mechanizm informacji, ustalenie zakresu danych, które mogą być przetwarzane, wskazanie odpowiedzialności konkretnych instytucji za dostarczanie i przetwarzanie danych i prawa dostępu do nich. Konkretne wykonanie techniczne zależy zaś od uzgodnień z wybraną w przetargu spółką. To, co mamy zbudować w najbliższym czasie, to tylko fundamentalny szkielet, na którym będą budowane kompletnie nowe narzędzia. Jego kształt nie może być zbyt sztywny, ponieważ utrudni to budowanie nowych rozwiązań, pomysłów.



Projekt Ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia

Projekt Ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia ma na celu powstanie ram prawnych dla elektrocznicznej zamiany infromacji medycznej. Podmiotami uprawnionymi do korzystania z danych maja byc między innymi samorzady i spółki ubezpieczeniowe. Rząd rozważa mozliwość przejęcia części pieniadzy publicznych na ochronę zdrowia poprzez prywatnych ubezpieczycieli, by utworzyć konkurencję dla Narodowego Funduszu Zdrowia. by ta jednak zaistniała niezbędny jest dostęp do infromacji o świadczeniach, sposobność ich weryfikacji przed dokonaniem płatności. Dostęp do danych uzyskanych poprzez samorządy miałby pomóc w kształtowaniu polityki zdrowotnej wedle zapotrzebowaniem w danym regionie, np. samorząd mógłby określić jakiech usług medycznych brakuje albo jest zbyt wiele na jego terenie. Ustawa i rozporządzenia jej towarzyszące wpłyną takze na mozliwość rozwoju usług outsourcingowych świadczonych poprzez spółki informatyczne, a związanych z przechowywaniem i udostępnianiem danych zarówno pacjentom, jak i podmiotom uprawnionym do ich uzyskiwania. W zamysle rządu jest powiększenie zasiegu zastosowania internetu w ochronie zdrowia do np. elektronicznej rejestracji wizyt, czy wypisu recepty. dane o np. badaniach diagnostycznych będą mogły być współdzielone poprzez różne placówki, by niepotrzebnie ich nie powtarzać w przypadku zmiany lekarza, czy także przychodni.










Czym jest E-zdrowie do poprawki znaczenie w Leczenie E .