dyskryminacji co to znaczy

Co to jest Nie ma już dyskryminacji. Co znaczy: dyskryminacji Rozmowa z Jackiem Paszkiewiczem.

Czy przydatne?

Nie ma już dyskryminacji definicja

Co znaczy:

Wszyscy mają taką samą cenę za pkt.



Nie ma już dyskryminacji





Rozmowa z Jackiem Paszkiewiczem, prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia na temat mierników finansowania świadczeń i kreowania polityki cenowej, o trudnych stosunkach z prywatnymi świadczeniodawcami, a również kwestii dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych i komercjalizacji szpitali.








Od wprowadzenia mechanizmu JGP wszyscy mają taką samą cenę za pkt. – czy to SP ZOZ czy NZOZ

Apel Okrągłego Stołu Medycyny Niepublicznej na V Forum Rynku Medycznego MedMarket 2009 dotyczył pomiędzy innymi stosunku świadczeniodawców z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jak wygląda sprawa równego traktowania podmiotów publicznych i niepublicznych poprzez NFZ?

Jestem zdumiony i zbulwersowany podnoszeniem poprzez środowisko kwestii równego traktowania podmiotów. Chcę podkreślić, iż od początku istnienia kas chorych i NFZ, dostęp do środków Funduszu dla świadczeniodawców publicznych i niepublicznych nigdy nie był równiejszy niż teraz. W zeszłym roku po raz pierwszy doszło do zrównania ceny punktu w lecznictwie szpitalnym. Takie zdarzenie nigdy przedtem nie miało miejsca. Niepubliczne szpitale zawsze miały cenę niższą niż publiczne. Publiczna placówka miała np. 10 zł za pkt. rozliczeniowy, a niepubliczna 9 zł lub 8,50 zł. Od wprowadzenia mechanizmu Jednorodnych Grup Pacjentów w zeszłym roku wszyscy mają taką samą cenę za pkt. – czy tj. szpital kliniczny, czy niepubliczny zakład opieki zdrowotnej – i korzystają z takiego samego katalogu. Dostęp do środków Funduszu nigdy nie był równiejszy niż aktualnie i o dyskryminacji w tej kwestii absolutnie nie można mówić. Jeżeli chodzi o inne rodzaje świadczeń, to ambulatoryjna opieka specjalistyczna praktycznie jest już sprywatyzowana. W tej sytuacji trudno mówić o dyskryminacji czy nierównym traktowaniu podmiotów, a jeżeli już, to raczej w razie publicznych placówek, gdyż są w mniejszości. Tak faktycznie przypadek poradni specjalistycznych w Polsce jest bardzo różna. W niektórych województwach, jak np. w mazowieckim, udział placówek publicznych w sektorze ambulatoryjnej opieki specjalistycznej jest bardzo spory. W innych województwach, jak w pomorskim czy wielkopolskim, prawie w ogóle nie ma publicznych placówek w segmencie POZ czy ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Tak jest już od wielu lat, więc trudno mówić, iż obszar niepubliczny jest dyskryminowany.

Niepubliczni świadczeniodawcy upominają się o „wprowadzenie jasnych mierników finansowania świadczeń ze środków publicznych. NFZ jako płatnik nie powinien subiektywnie kreować polityki cenowej”. Co na to Fundusz?

Niby dlaczego Narodowy Fundusz Zdrowia nie powinien kreować polityki cenowej? To właśnie jest zadanie publicznego płatnika. Ten, kto dysponuje środkami publicznymi, będzie niestety kreował politykę cenową. Oczekiwanie, iż będą to robili bliżej nieokreśleni specjaliści jest nieco naiwne. Nigdzie na świecie nie ma takiego mechanizmu, gdzie płatnik publiczny nie kreuje polityki cenowej, jeżeli chodzi o środki publiczne. Polityka cenowa jest różnie wykonywana na świecie. Czasami sprawy taryf świadczeń są wyznaczone poprzez niezależne instytucje, tak jak np. w Niemczech. Tam kasy chorych tylko płacą, z kolei zlecają ustalenie taryf zewnętrznym podmiotom, które także tak faktycznie nie są do końca niezależne, gdyż podlegają organizacjom państwowym. Są instytucjami nadzoru nad wydatkowaniem środków publicznych. Postulat, tak aby ceny czy wartości świadczeń oderwały się zupełnie od realiów ekonomicznych i były wyznaczane na podstawie działań eksperckich jest nierealistyczny. Nie widzę przestrzeni do pracy żadnych specjalistów w tej kwestii. Muszą to być specjaliści związani z Narodowym Funduszem Zdrowia, ponieważ tak zwani specjaliści niezależni w Polsce nie istnieją.

W ostatnim numerze miesięcznika Med-info, prezes Fresenius Nephrocare Polska, Teresa Rydzyńska, zaznaczyła, iż kluczowym problemem we współpracy z NFZ jest brak rzeczowej dyskusji…

Za rzeczową dyskusję pani prezes widocznie uznaje to, iż my zgadzamy się na ich projekcję wydatków. Problem bazuje na tym, iż ten świadczeniodawca nie jest w stanie przedstawić rzeczowych projekcji wydatków. To zwyczajnie nie leży w jego interesie. Przez wzgląd na tym uważa, iż jeśli NFZ pyta i nie dostaje odpowiedzi, to oznacza, iż rzeczowo nie dyskutuje. Ten region akurat – a więc rynek dializ – jest bardzo dochodowy. Jest zyskowny pomiędzy innymi dzięki naszym środkom, trafiającym do świadczeniodawców, którzy nie są jednak przygotowani do rzeczowej dyskusji. Nie chcą zwyczajnie ujawnić pewnych przedmiotów kosztowych, które z naszego punktu widzenia są dość oczywiste i wynikają wprost z naszych wyliczeń, z kolei oni zdecydowanie bronią się przed ich przedstawieniem.

Czy tj. polityka typowa dla całego obszaru prywatnego biznesu medycznego?

Nie. Powiem o co chodzi w tym przypadku. Nie dostajemy odpowiedzi na proste pytanie, jaka jest marża zysku na jednej hemodializie. Jaka jest marża zysku, która zostaje w spółce i jaka jest transferowana do centrali. Nie możemy otrzymać odpowiedzi na takie pytanie. Domyślam się, iż z powodów oczywistych, a więc biznesowych. Są jednak spółki prywatne, które nie boją się tego rodzaju pytań. Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie nie jest w ogóle ani ujawnieniem tajemnicy handlowej, ani, powiedzmy, działaniem moralnie wątpliwym. jeżeli ujawnię, iż w mojej spółce mam 30-procentowy zysk na jednej procedurze, to stanie się coś złego? To będzie znaczyć tylko tyle, iż dobrze ograniczam wydatki, poprawnie zarządzam spółką i dlatego osiągam zyski…

Jako płatnik nie mam nic przeciwko, tak aby ktoś miał 30-procentową marżę zysku. Mimo to nigdy nie dostaliśmy od świadczeniodawców tego typu oficjalnych informacji, jednakże zwróciliśmy się do wszystkich… Jednak dzięki kontaktom z częścią prezesów prywatnych spółek wiemy, jak można zarządzać kosztami przy tej wycenie świadczeń i nie ma w tym nic nagannego. tj. sukces dobrego kierowania w spółce i kierującym tymi firmami gratuluję, iż tak dobrze to im wychodzi.

Uczestnicy V Forum Rynku Medycznego apelowali również o kontynuowanie i dalsze wsparcie procesu komercjalizacji i prywatyzacji szpitali…

Generalnie rzecz biorąc, jestem zwolennikiem tego, aby świadczenia medyczne nie były realizowane poprzez samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, gdyż uważam je za instytucje archaiczne. Nie mają one absolutnie żadnego związku z ekonomiką zdrowia i racjonalnością wydatkowania środków. Uważam, iż wszystkie inne formy działalności oparte raczej na spółkach prawa handlowego – niezależnie od tego, kto jest ich organem założycielskim, czy prywatny inwestor czy samorząd – działają lepiej i tak generalnie powinna wyglądać przyszłość służby zdrowia. Zresztą chyba każdego zdrowego rynku świadczeń zdrowotnych na świecie. jeżeli chodzi o wsparcie procesu komercjalizacji i prywatyzacji szpitali – jestem jak w najwyższym stopniu za.

Jak Pan ocenia poszczególne propozycje uczestników Okrągłego Stołu Medycyny Niepublicznej?

Pod częścią postulatów jestem w stanie się podpisać. np., jeżeli chodzi o równe traktowanie sektora opieki zdrowotnej z innymi gałęziami gospodarki poprzez skończenie z dyskryminacją w dziedzinie podatku VAT. Uważam iż usługi medyczne absolutnie powinny być objęte zerową kwotą VAT. Jestem także jak w najwyższym stopniu za wprowadzeniem dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych. Myślę, iż teraz jest na to dobra pora, gdyż mamy kryzys gospodarczy i nie możemy liczyć na tak dynamiczne finansowanie ze środków publicznych. Przez wzgląd na tym ubezpieczenia zdrowotne powinny być wprowadzone. Oczywiście obecne projekty wymagają jeszcze dość głębokiej dyskusji. Wydaje mi się, iż nie ma takiego modelu, który mógłby ulec prostemu przeniesieniu z innych państw. Tak faktycznie zrobiliśmy dość spory krok w kierunku ubezpieczeń dobrowolnych – myślę tutaj o całym segmencie abonamentowym, który jest tak faktycznie jakby paraubezpieczeniem. Być może to jest przyczółek, od którego należałoby zacząć. Z pewnością nie uda się wprowadzić ubezpieczeń dobrowolnych na taką skalę, jak np. w Holandii czy Wielkiej Brytanii. Moim zdaniem trzeba zacząć od małych kroków. tj. jednak decyzja o charakterze politycznym i z pewnością otwiera pole do dużej dyskusji. Zresztą w Apelu jest koncepcja dodatkowych ubezpieczeń współistniejących z systemem abonamentów (Pracowniczymi Programami Zdrowotnymi). To dobry pomysł.

Natomiast wprowadzenie możliwości finansowania opieki zdrowotnej z funduszu socjalnego, a więc odliczeń z funduszu socjalnego, to także super pomysł i moim zdaniem powinien być wdrożony. Podobnie jak wprowadzenie w regulacjach PIT zwolnienia przedmiotowego, co uważam także za bardzo niezłą koncepcję.

Czy zgadza się Pan z postulatem niepublicznych świadczeniodawców, iż należy odbudować znaczenie Agencji Ochrony Technologii Medycznych?

Propozycja odbudowania znaczenia AOTM sugeruje jakby coś nie działało, jak należy. AOTM nigdy nie miała statusu niezależnego ośrod- ka oceny efektywności służących technologii, więc trudno tu mówić o odbudowie. To była zawsze agenda rządowa, podlegająca Ministerstwu Zdrowia. Czy powinna być niezależną agencją? Tak faktycznie takich niezależnych agencji nigdzie w Europie nie ma – zawsze są w pewnym stopniu związane z systemem rządowym. Nie sądzę, by doszło do straty znaczenia AOTM. Agencja wykonuje własne czynności, tak jak wykonywała je rok temu czy dwa lata temu, z tą samą skutecznością. Wydaje mi się, iż nawet znacznie przyspieszyła pośrodku ostatniego roku dynamikę swoich prac. Czy poziom niezależności jest wystarczający? Wydaje mi się, iż jak na Polskę to bardzo spory poziom niezależności. Na Radę Konsultacyjną Agencji nikt nie ma wpływu – ani ja ani minister zdrowia. Przyjmujemy z dobrodziejstwem inwentarza efekty pracy Agencji, gdyż jej rekomendacje wynikają z czystej oceny danej technologii wykonanej poprzez grupę kompetentnych ludzi.










Czym jest Nie ma już dyskryminacji znaczenie w Leczenie N .