Bedą pacjenci z importu? - definicja

Co znaczy: Auto można kupić za tyle samo w Polsce co i w Niemczech. Lecz leczenie w naszych szpitalach jest wielokrotnie tańsze niż w państwach Unii. Z Centrum Kardiologii niedawno wyjechali przedstawiciele duńskich i angielskich kas chorych. Zastanawiają się, czy ich pacjenci mogliby przyjeżdżać do Anina, czy może polscy lekarze powinni jeździć operować chorych w ich państwach. - Gdyby nie zwrócili się do nas zachodni ubezpieczyciele, zrobilibyśmy to sami - mówi Jarosław Pinkas, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa. - To szansa, której nie możemy przegapić. Nie będzie jednak tak, iż zaczniemy leczyć tylko zagranicznych chorych. Mamy zwyczajnie wolne moce przerobowe - zastrzega. Zagraniczne delegacje przyjechały z ofertą nie tylko do kliniki prof. Religi. Odwiedzają również inne placówki. Do Centrum Zdrowia Dziecka przyjechali Algierczycy. W Międzylesiu traktują to jak uśmiech losu. - Leczenie pacjentów z innych krajów jest dla nas kierunkiem rozwoju - mówi Ewelina Nazarko, rzecznik Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Placówka, zadłużona na kilkanaście mln zł. na razie czeka, aż ktoś się nią zainteresuje. - Mamy niezłą markę - podkreśla Nazarko. Centrum rehabilitacyjne w Konstancinie postanowiło nie czekać. - Będziemy sami szukać - mówi dr Paweł Baranowski, dyrektor placówki. Lekarz jeździ po świecie z wykładami i, jak twierdzi, Konstancin jest tam znany, cieszy się sporą renomą. Konkurencję bije na głowę cenami zabiegów. Sztuczny dysk wstawiają tu choremu za sześć tys. zł, w trakcie gdy w Szwajcarii taka sama operacja kosztuje ok. pięć tys. euro. Już teraz centrum leczy cudzoziemców. Przyjeżdża ich kilkunastu pośrodku roku. - Moglibyśmy i chcielibyśmy przyjąć znacząco więcej - mówi dr Baranowski. Wstępnie zainteresowani są Włosi i Szwajcarzy. Od maja staniemy się jednym z państw Unii. Tam obowiązuje swobodny przepływ usług, również medycznych. Przedstawiciele zagranicznych kas chorych zwiedzają sale operacyjne, rozmawiają z lekarzami i przeliczają wydatki zabiegów. Pod tym względem jesteśmy w najwyższym stopniu atrakcyjni. Dyrektorzy przygotowują biznesplany, tworzą witryny internetowe i foldery w języku angielskim i niemieckim, piszą szczegółowe plany pobytu pacjenta. Ponieważ na przykład takich planów, precyzyjnych, minuta po minucie, wymagają Norwegowie. - Na naszym rynku jest coraz ciaśniej, jest spora konkurencja a płatnik tylko jeden. Nie wiadomo także, w którą stroną pójdą zmiany w służbie zdrowia. Musimy to wziąć pod uwagę, tak aby przetrwać - mówi dr Marek Tomczak z centrum w Konstancinie. Za pacjentami z Zachodu faktycznie idą w ślad kapitał. Ich ubezpieczalnie rozliczają się z polskimi szpitalami już pośrodku dwóch tygodni. Andrzej Antosik, Życie Warszawy - 20.03.2004 r. www.emedyk.pl Przeczytaj także: Stomatologiczne Eldorado w Gorzowie Wlkp.?